Wstęp.
Jeśli mielibyśmy wymienić trzy wynalazki, które zrewolucjonizowały wspinanie byłaby to lina dynamiczna, guma superfriction oraz friendy. Gdy w 1978 roku Ray Jardine po raz pierwszy pokazał światu czterokrzywkowe urządzenie do asekuracji w rysach, nie wiedział że bezpowrotnie zmieni ono oblicze wspinaczki, tak klasycznej jak i hakowej.
W ciągu niemal czterdziestu lat historii camów wiele się zmieniło, idea jednak pozostała ta sama. Obecnie najpopularniejsze modele zbudowane są w oparciu o cztery krzywki przytwierdzone do giętkiego trzonu.
Dlaczego Dmm?
Wybór friendów na rynku, pozwala wybrzydzać do woli. Pośród nich najpopularniejsze to Black Diamond c4 oraz Dmm Dragon. W 2009 roku walijska firma pokazała światu swoje “smoki”. Zastosowano w nich kilka rozwiązań dzięki którym uzyskały status kultowych.
Główną zaletą było zastosowanie specjalnej tasiemki wykonanej z dyynemy. Dzięki jej konstrukcji, umożliwiające jej dwukrotne wydłużenie, zbędne stało się stosowanie dodatkowych ekspresów. Dodając do tego dwuosiową konstrukcję, niską wagę i doskonałe wykonanie oraz produkcje każdego egzemplarza w Walii, Dmm zaskarbił sobie serca, i portfele, wielu wspinaczy na całym świecie. Niedawno pojawiła się druga generacja tych doskonałych camów. Poprawiono w nich kilka istotnych elementów.
Krzywka, czyli mimochodem o mimośrodzie.
Sercem każdego frienda są krzywki. To dzięki ich budowie możemy wspinać się tam gdzie jeszcze kilkadziesiąt lat temu było by to niemożliwe. Gdy spróbujemy wyciągnąć cama ze szczeliny ciągnąc za trzon, lub tasiemkę do niego przymocowaną, krzywki próbując obrócić się w okół osi na której są zamocowane “rozepchną” się mocniej. Dzięki zastosowaniu odpowiednich sprężyn, friendy rozpierają się w szczelinie. Jest to efekt podobny do działania parasola (stąd też często większe rozmiary nazywane są parasolkami). O wyjątkowości krzywek w Dragonach drugiej generacji decyduje kilka elementów. Pierwszym z nich jest system TripleGrip, odpowiedzialny za jak największą powierzchnię styku. W połączeniu z surowym aluminium znacznie poprawia to tarcie pomiędzy krzywką, a mikrorzeźbą skały.
Poza oczywistą zaletą przy odpadnięciu, taka konstrukcja zapobiega również “pełzaniu” do wnętrza szczeliny. Dodatkowo w drugiej generacji poszerzono i wzmocniono krzywki, co przekłada się na większą wytrzymałość i odporność na zużycie.
Praktyka.
Miałem przyjemność używać obu generacji smoków, bez względu na warunki działały doskonale. Od jakiegoś czasu mam pełen set drugiej generacji i spisuje się wyśmienicie.
Pazur pokazują w Tatrach, gdzie pozwalają zaoszczędzić ładnych kilka gram na ekspresach. A siadają jak marzenie! Szeroki zakres w którym mogą być osadzane (również pasywnie) sprawia że Dragony to doskonałe wsparcie właściwie w każdych warunkach. Istnieje powszechna opinia jakoby na Jurze nie używało się camów, w moim odczuciu w tej trudnej skale faktycznie poprawne osadzenie jest wymagające, jednak dzięki nowej budowie krzywek jest to o wiele łatwiejsze.
Zmianom uległa również tasiemka, a dokładniej sposób jej szycia. Nie dość, że jest w tej chwili mocniejsza (14kn) to dodatkowo szew jest mniejszy i dzięki temu łatwiej operuje się całością.
Jeśli chodzi o wady, to wymieniłbym budowę podstawki pod kciuk. Niestety zdarza się, że palec potrafi się ześlizgnąć. Może w przyszłej edycji pokryć ten element np. gumą?
Coś co jest dla mnie zaletą(tasiemka) dla innych bywa wadą. Spotkałem się z opinią jakoby szybko ulegała uszkodzeniu. Ja osobiście nie zaobserwowałem takiego zjawiska.
Podsumowując, jak dla mnie Dragony to w tej chwili najlepsze camy dostępne na polskim rynku. Dzięki doskonałej konstrukcji krzywek, giętkiemu trzonowi, niskiej masie i kilku innym przemyślanym rozwiązaniom używa się ich bardzo bezpiecznie i przyjemnie. Polecam!
Autor: AP