Blog Alpintech.pl – kompedium wiedzy dla wspinaczy, turystów i pracowników wysokosciowych.
Blog Alpintech.pl – kompedium wiedzy dla wspinaczy, turystów i pracowników wysokosciowych.

Odpadnięcia podczas wspinaczki – Lata się czy się nie lata ?

Podobno najlepsi wspinacze świata w trakcie wspinaczki nie zastanawiają się nad tym, jak daleko pod ich nogami znajduje się ostatnia wpinka i jak długi będzie ich lot w przypadku ewentualnego odpadnięcia podczas wspinaczki. Takie stwierdzenie wydaje się prawdą. Patrząc na filmiki ze wspinaczek gwiazd światowego formatu, niejednokrotnie zauważyć można pomijanie wpinek w bardziej wymagających miejscach drogi wspinaczkowej. To swego rodzaju ekstremalne skupienie się na ruchach, sekwencjach oraz absolutna determinacja ku osiągnięciu celu, jakim jest wpięcie się w kolucho zjazdowe bez zaliczenia bloku w międzyczasie. Nie mała część tego typu zachowań kończy się długimi lotami. Ocena konsekwencji takiego lotu ma tutaj kluczowe znaczenie. Oczywiście nie wszystko da się zawsze przewidzieć. W sportach ekstremalnych radykalne i często daleko posunięte wchodzenie w strefę zwiększonego ryzyka jest ostatecznym wyznacznikiem postępu pojedynczego bytu (osoby), jak i całej dyscypliny w sensie ogólnym.

No to jak z tym lataniem?

Na mocno zakurzony strych wynieść można stwierdzenie, iż podczas wspinania się nie lata. Cóż, kilkadziesiąt lat temu liny nie sprzyjały wspinaczom odpadającym od skały, a samo uderzenie ciałem o skałę było nie zawsze głównym zagrożeniem, a po prostu jedną z negatywnych konsekwencji lotu i zawiśnięcia na linie. W tym momencie liny nie urywają się podczas dłuższych lotów i wytrzymują większe współczynniki odpadnięcia. Posiadają też odpowiednie parametry rozciągliwości, chroniące organizm wspinacza (przede wszystkim jego kręgosłup i organy wewnętrzne) przed urazami związanymi z ostatnią fazą lotu, a więc mniej lub bardziej gwałtownym zatrzymaniem ciała. Na nieco mniej zakurzony strych umieścić można też stwierdzenie, że w górach się nie lata. Lata się, aczkolwiek formacje skalne w górach (np. półki skalne), tradowy charakter takiej wspinaczki, często trudna protekcja, znaczna ilość luźno osadzonej rzeźby (chwiejne bloki skalne), zmniejszone możliwości wycofu i ewentualnego ratunku, uszczuplają możliwości zaistnienia bezpiecznych odpadnięć (porównując np. do skałek).

Odpadnięcia podczas wspinaczki

Nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale również środowiskowych tendencji światopoglądowych, niegdyś odpadnięcia podczas wspinaczki nie były powodem do dumy, lecz oznaką słabości. Dziś odpadnięcia to absolutna codzienność i czynnik konieczny do rozwoju swojego kunsztu wspinaczkowego oraz podnoszenia poprzeczki pokonywanych trudności technicznych.

Odpadnięcia podczas wspinaczki – Czego staramy się unikać podczas długich odpadnięć/lotów ?

Formacji połogich.

Dlaczego?
Zakładając, iż jest to tylko połoga, lita płyta w trakcie lotu potencjalnie tylko poobcieramy się. Jeśli natomiast w połogu znajdują się wystające kamienie, szanse na zwichnięcia, złamania i stłuczenia znacznie wzrastają.

Formacji „3D”, a więc takich o mocno nieregularnym kształcie.

Dlaczego?
Lecąc w takiej formacji będziemy uderzać o wystające nierówności skalne, konsekwencje takiego obrotu zdarzeń są niestety dość oczywiste. Formacje takie częściej spotykane są w górach niż w skałach.

Formacji poziomych.

Dlaczego?
Umiarkowanie mocny upadek na poziomą półkę skalną zwykle kończy się urazem w obszarze kostki i stopy. Poważniejsze upadki na półki skale mają już znacznie większe pole rażenia i oddziaływać negatywnie mogą już na całe ludzkie ciało.

Formacji mocno wklęsłych typu głęboki komin.

Dlaczego?
Obijanie się o wnętrze komina podczas lotu niemal zawsze jest wysoce niebezpieczne i skutkuje urazami. Kontrola lotu w kominie jest najczęściej minimalna.

Trawersów.

Dlaczego?
Wiąże się to bowiem z powstaniem zjawiska wahadła, które samo w sobie zwykle dla wspinacza nie jest bezpieczne.

Niekontrolowanych odpadnięć.

Dlaczego?
Z natury rzeczy niemal wszystkie zjawiska i czynności, których nie kontrolujemy są bardziej niebezpieczne od tych, które kontrolujemy bądź jesteśmy przy nich, chociaż względnie świadomi. Gdy nasz lot odbywa się z zachowaniem (na tyle na ile to możliwe) dużej dozy świadomości często jesteśmy w stanie zmniejszyć jego ewentualne negatywne skutki. Np. poprzez zauważenie zbliżającej się szybko skały i zamortyzowanie kontaktu z nią. Oczywiście taka kontrola nie zawsze jest to możliwa. Szczególe w naszej polskiej jurze, gdzie „wyślizg” jest niemal znakiem firmowym tego rejonu wspinaczkowego. W mojej opinii loty mniej świadome, po niespodziewanym poślizgnięciu się są mniej stresujące, gdyż po błyskawicznym „przekartkowaniu” kilku klatek obrazu wisimy już na linie. Są one natomiast bardziej niebezpieczne przez wskazany wcześniej brak jakiejkolwiek kontroli podczas zderzenia ze skałą.

loty podczas wspinaczki

Drugi, poważny przypadek niekontrolowanego odpadnięcia podczas wspinaczki to brak świadomości relacji przestrzennej liny względem reszty naszego ciała, szczególnie nóg/stóp. Zahaczenie stopą o linę podczas odpadnięcia skutkuje odwróceniem naszego ciała do góry nogami. Lot głową w dół to gigantyczne zagrożenie dla zdrowia i życia. Absolutnie zwracajmy uwagę na usytuowanie liny w stosunku do ustawienia naszych nóg. W żadnym wypadku lina nie powinna znajdować się z tyłu za naszą stopą, łydką (ogólnie rzecz biorąc tylną częścią nogi).

Jeżeli mamy pełną, dużą, bądź jakąkolwiek świadomość zdarzeń w początkowej fazie odpadnięcia to zdecydowanie optymalną czynnością, jaką możemy wykonać jest oderwanie się od skały wszystkimi kończynami jednocześnie (zakładając, że nasza pozycja ciała jest pionowa) bądź oderwanie się w pierwszej kolejności nogami, a po tym rękami. Jest to zabieg, który pozwoli uniknąć bardzo niebezpiecznej sytuacji opisanej wyżej, a więc lotu bokiem lub głową w dół.

Odpadnięć spod drugiej wpinki.

Dlaczego?
Kilka razy zdarzyło mi się „zamieść” pupą trawnik bądź półkę skalną po takim locie, kiedy to odpadłem od skały będąc przy drugim spicie, ale bez dokonania wpinki do niego. Obrazowo po wyłapaniu mojego lotu przez asekuranta, pasy udowe mojej uprzęży dotykały czubka trawy nad ziemią, ale gruntu jeszcze nie 😉 W drugim przypadku zwisający przyrząd asekuracyjny wpięty do mojej szpejarki przy pasie biodrowym dotykał już półki skalnej pode mną, a moje „podwozie” jeszcze nie 😉 Brak przykrych konsekwencji we wskazanych sytuacjach spowodowany był posiadaniem doświadczonych i czujnych asekurantów.

Odpadnięć ponad stanowiskiem asekuracyjnym bez założenia pierwszych przelotów (zaraz powyżej stanowiska asekuracyjnego).

Dlaczego?
Sytuacja bardzo niebezpieczna podczas wspinaczki górskiej, tradowej, wielowyciągowej i wielkościanowej. Ogromne siły wytworzone w trakcie lotu w takich okolicznościach nie są zaabsorbowane nawet w małej części przez jakikolwiek element układu asekuracyjnego. Siły te oddziałują bezpośrednio i z pełną mocą na stanowisko asekuracyjne oraz na asekuranta. Zagrożenia, jakie ze sobą niesie taka sytuacja to:

Wyrwanie stanowiska asekuracyjnego, poturbowanie asekuranta, wspinacz poddany jest współczynnikowi odpadnięcia o bardzo dużej wartości.

Nieuważnego asekuranta/ki.

Dlaczego?
To chyba oczywista oczywistość 🙂

Odpadnięcia podczas wspinaczki a psychologiczne aspekty lotu

Zjawisko lęku przed odpadnięciem ma co najmniej kilka wymiarów. Z psychologicznego punktu widzenia możemy podzielić je na:

  1. Lęk psychiczny przed ewentualnymi obrażeniami fizycznymi, jakich można doznać w wyniku lotu. To zupełnie naturalne.
  2. Lęk przed lotem samym w sobie. Znam wielu wspinaczy, którzy najzwyczajniej nie lubią latać. To zupełnie zrozumiałe, gdyż stan, jakiego doznajemy podczas lotu nie dla wszystkich jest sensorycznie przyjemny.
  3. Lęk psychiczny przed lotem jako konsekwencją odpadnięcia. Środowisko wspinaczkowe bywa mało delikatne w obyciu (jak każda inna społeczność). Lęk przed wyśmianiem i negatywną oceną otoczenia nie jest rzadkością wśród wspinaczy.
  4. Strach przed odpadnięciem w rozumieniu braku wiary w partnera/asekuranta, przelot bądź cały układ asekuracyjny.
  5. Lęk przed odpadnięciem wynikający z nieustannej chęci pozostania w swojej strefie komfortu.

Strach przed lotami, jak sobie z nim radzić ?

Wspinacz nie jest zupełnie bezbronny w obliczu zjawiska odpadnięcia i lotu. Znani wspinacze, publicyści, a zarazem „pedagodzy” wspinaczki przedstawiają swoje sposoby na to, jak radzić sobie ze strachem przed lotami. Jak oswoić się z nimi i przy okazji jak ograniczyć ich potencjalnie negatywny przebieg oraz ewentualne, negatywne skutki. Oto najważniejsze z nich.

Odpadnięcia podczas wspinaczki – Ćwiczenie lotów

Jedną z najbardziej znanych metod w drodze ku oswojeniu się z lotami jest wykonywanie ich w sposób pozorowany. Może być to nawet jeden z elementów treningu mentalnego. Ćwiczebne loty najlepiej zaczynać od bardzo małego pułapu, poprzez kontrolowane odpadnięcia z wysokości około 1 metra ponad wpinką. Odległości tę należy zwiększać wraz z biegiem nabierania pewności siebie oraz konsekwentnego rozszerzania swojej strefy komfortu 🙂

Odpadnięcia podczas wspinaczki ćwoczenia

Taki rodzaj treningu lotów ma wymiar nie tylko mentalny, ale posiada również bardzo znaczną wartość praktyczną (użytkową). Przećwiczenie lotów w warunkach skałkowych pomoże nam zwiększyć naszą wiedzę na temat całej mechaniki i fizyki tego zjawiska. Takie doświadczenia ze skałek ułatwią dobór odpowiednich reakcji i zachowań podczas wspinaczki w górach. Wpłyną również na redukcję zagrożenia w przypadku już zaistniałego odpadnięcia, a czasami w ogóle jego uniknięcia. W skałach możliwości wezwania oraz dotarcia już wezwanej pomocy medycznej do osoby kontuzjowanej lub rannej są znacznie lepsze i łatwiejsze niż w górach. Podjęcie i transport takiej osoby w warunkach skałkowych również przysparza mniej problemów niż w warunkach górskich. Stąd przećwiczenie pewnych sytuacji i wariantów w skałkach, może uchronić nas przed znacznie poważniejszymi konsekwencjami podobnych sytuacji (odpadnięcia i loty) w górach.

Odpowiednia perspektywa

Arno Ilgner w sposób bardzo obrazowy wyjaśnia to zagadnienie. Opisuje wspinacza, który w warunkach skałkowych „strzela do klamy”. Strzał ten okazuje się nieudany, a skutkiem tego jest lot na półkę skalną. W wyniku lotu wspinacz doznaje urazu kostki. Skutki takiej hipotetycznej sytuacji są raczej przykre. Uraz kostki uniemożliwia wspinanie przez miesiąc lub dwa. Wspinacz ponosi przykre koszty takiego zdarzenia, do których zaliczyć możemy: strata czasu, nerwów, pieniędzy oraz postępujący szybko regres sportowy.

Można by więc przyjąć, iż wybór strzału do klamy był zły. Obiektywnie jednak nie do końca tak jest. Załóżmy, iż taka sama sytuacja dzieje się na 600 metrowej ścianie w rejonie wspinaczkowym mocno oddalonym od cywilizacji. Akcja ratunkowa w takim terenie jak i sam wycof jest już dużym, niebezpiecznym i skomplikowanym przedsięwzięciem. Patrząc przez pryzmat wskazanego scenariusza, opisany wcześniej wybór strzału do klamy w skałkach może mieć bardzo dobry skutek. Odpowiednie wnioski po locie w skałkach i skręconej kostce być może pomogą nam podjąć dobrą decyzję podczas kilkusetmetrowej wspinaczki w odludnym terenie 🙂

  • Formacje i sytuacje sprzyjające lotom.
  • Najlepiej latać w przewieszeniu i pionie.

Dlaczego?
Bo bezpieczniej niż w połogu 😉 szczegóły kilka akapitów wyżej.

  • Trening mentalny, odrzucenie strachu przed ośmieszeniem.

Dlaczego?
Patrz artykuł „Mentalne przygotowanie do wspinaczki” 🙂

  • Dobry asekurant.

Dlaczego?
To chyba oczywista oczywistość 🙂

  • Ocena i analiza konsekwencji lotu.

Dlaczego?
Patrz znacznie wyżej 🙂

Odrębnym zagadnieniem, bardzo istotnym dla całej tematyki odpadnięć i lotów jest współczynnik odpadnięcia. Warto jednak opisać go w odrębnym tekście, gdyż jego specyfika odbiega nieco od charakteru powyższego artykułu. Ponadto wymiar współczynnika odpadnięcia, znacznie osadzony w naukach ścisłych, wymaga ode mnie odnalezienia oraz wskrzeszenia dodatkowych… zaginionych i będących w stanie agonalnym… szarych komórek 😉